27.7.13

Jan Paweł II – wychowawca młodych

Dlaczego tak wielu młodych ludzi nieustannie pragnęło bliskości Jana Pawła II? Dlaczego w świecie popkultury swoją ikoną uczynili kogoś, kogo wielu – przynajmniej na początku – stawiało poza nawiasem „nowoczesności”, tak głośno i natarczywie pożądanej przez młodych? Dlaczego szli do niego nadal, gdy coraz słabszy, coraz bardziej chory i stary, wydawał się być także coraz bardziej odległy od rozbawionej, kolorowej, nastawionej na konsumpcję młodzieży? 

Pamiętam, że te pytania przychodziły mi na myśl tamtej nocy, na placu św. Piotra, kiedy Jan Paweł II odszedł do domu Ojca. Najpierw niesamowite wrażenie milczącego tłumu, wpatrzonego w jasne okno na czwartym piętrze Pałacu Apostolskiego. Potem – w tym tłumie ogromną większość stanowili ludzie młodzi! W sobotni wieczór nie znaleźli się na dyskotekach czy w barach, lecz przyszli czuwać przy umierającym Papieżu. Takie były też kolejne dni, aż do piątkowego pogrzebu, kiedy wśród tłumów oddających hołd Zmarłemu w bazylice św. Piotra dostrzec można było młodych z całego świata. Nieraz prosto z lotniska czy dworca przybyłych ustawić się w wielogodzinną kolejkę, żeby choć przez moment, po raz ostatni spojrzeć w oblicze swojego Ojca.

Ojciec. Chyba właśnie to słowo najlepiej oddaje stosunek, jaki istniał pomiędzy Janem Pawłem II a ludźmi młodymi. Jednak trzeba mówić o ojcostwie szczególnym, i to nie tylko dlatego, że istniało ono wyłącznie w wymiarze duchowym. Było to ojcostwo mądre, szanujące w młodych ludziach ich godność, czasem odrębność, potrzebę poszukiwania.

Młodzi ludzie w ważnym okresie rozwoju często odrzucają wskazania ojca, nie godząc się z jego rolą opartą na konwencji społecznej, a pozbawioną, niestety, fundamentu osobistego autorytetu. Postawiony w takiej sytuacji ojciec niejednokrotnie próbuje ratować swoją relację z dziećmi dokonując swoistej reorientacji swojego postępowania: skoro nie są akceptowane jego rady, zalecenia, a w końcu nakazy, liberalizuje swoją postawę, próbuje stać się „dobrym kumplem”, pozwalającym na wszystko i rezygnującym z zasad. Traci w ten sposób resztki pozycji – bo jakie oparcie może znaleźć w nim poszukujące oparcia i orientacji w świecie dziecko, skoro nagle zasady i wartości, do których najpierw przekonywał, a potem próbował narzucić, okazują się niewiele warte i są poświęcane w imię fałszywie rozumianej rodzicielskiej miłości? To smutna charakterystyka kondycji współczesnej rodziny, jednak jej przywołanie wydaje mi się istotne dla znalezienia źródeł głębokiej relacji, jaka łączyła ludzi młodych z Janem Pawłem II.


26.7.13

Daj szansę szczęściu bez alkoholu




Kryzysy małżeństwa, rozwody, tragedia dzieci, pobicia, przestępstwa, wypadki samochodowe, zatracanie godności ludzkiej i uzależnienia - to smutne żniwo nadużywania alkoholu. Na niezwykle groźne konsekwencje duchowe, zdrowotne i psychiczne braku trzeźwości zwraca uwagę Zespół Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości, apelując do Polaków o abstynencję w sierpniu. - Pokażmy, że potrafimy żyć szczęśliwie bez alkoholu - wzywa stojący na czele tego gremium ks. bp Tadeusz Bronakowski z Łomży.

Nadużywanie alkoholu to druga przyczyna przedwczesnej śmierci w Europie, zaś 40 proc. osób leczonych w polskich szpitalach psychiatrycznych przebywa tam z powodu następstw uzależnienia od alkoholu. Już tylko te przykłady ukazują zło, jakie powoduje picie napojów procentowych. Inne zapewne mógłby wskazać każdy z nas, bo skutków pijaństwa nie sposób nie zauważyć choćby na ulicach, przed sklepami monopolowymi czy przy okazji różnych imprez.
Przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" zwraca uwagę, że w ogóle nadużywanie czegokolwiek jest problemem, ponieważ wiąże się z brakiem kontroli nad własnym życiem. To postępowanie przeciwko cnocie umiaru, która jest niezbędna w życiu każdego człowieka. - Nadużywanie wolności przeradza się w samowolę - zaznacza ks. bp Tadeusz Bronakowski i dodaje, że trzeźwość jest obowiązkiem każdego człowieka w każdym miejscu i czasie. - Abstynencja zaś jest dobrowolnym darem, który możemy ofiarować Bogu, drugiemu człowiekowi i Ojczyźnie. Dzisiaj jest ona szczególnie potrzebna jako reakcja na stale powiększającą się liczbę uzależnionych (już ponad milion Polaków) oraz pijących szkodliwie i ryzykownie (4 mln Polaków). Trudno dziś oszacować straty moralne i duchowe, cierpienie krzywdzonych dzieci. Ta druga grupa jest źródłem największych strat w wymiarze społeczno-ekonomicznym - podkreśla ksiądz biskup.